Informacja o "zawieszeniu na okres zimowy", a najprawdopobniej całkowitej rezygnacji z połączenia pojawiła się na stronie największego armatora Grupy G6 firmy Hapag-Lloyd, a później na stronach pozostałych armatorów. Jest to zła wiadomość nie tylko dla BCT, ale dla całego portu w Gdyni - zarządu i operatorów przeładunków: znaczne zwięszenie liczby kontenerów, jakie przyniosłoby nowe połączenie, miało się przełożyć na znaczne zyski, nowych konrtahentów i miejsca pracy. Juz wiadomo, że nic z tego nie wyjdzie.
- Spadające przewozy na tym kierunku i jednocześnie gwałtownie zwiększająca się ilość wielkich kontenerowców oddawanych do eksploatacji przez poszczególnych armatorów Grupy zmusiły ich do ograniczenia pojemności floty i dopasowania się do zapotrzebowania na przewozy. Tym samych zawieszono połączenia oparte na najmniejszych statkach grupy G6, które właśnie pływały w pętli #3 - wyjaśnia Szymborski.
BCT na potrzeby Aliansu G6 przygotowywał swoja infrastrukturę. - Zarząd Portu Gdynia jak i Bałtycki Terminal Kontenerowy były już gotowe na przyjęcie osmiotysięczników. Przeprowadzone zostały odpowiednie analizy i prace przygotowawcze, które wskazały na bezpieczne warunki nawigacyjne i wydajną obsługę tych statków w porcie i w terminalu. Zgodnie z komunikatem armatorów Polska nadal pozostaje atrakcyjnym rynkiem i możemy spodziewać się powrotu do tego projektu w niedalekiej przyszłości. Zarówno zarząd portu jak i BCT będą kontynuowały projekty rozwojowe, niezbędne do przyjęcia jeszcze większych kontenerowców, czyli budowę dużej obrotnicy dla statków, pogłębienie kanałów portowych i sprowadzenie odpowiedniej wielkości suwnic nabrzeżowych. Zawinięcia trzynastotysięczników i większych statków do Gdyni to tylko kwestia czasu - przekonuje prezes BCT.
Zwrot poniesionych na inwestycje nakładów będzie musiał być odłożony w czasie.